Niniejszy tekst dotyczy procesu wytwarzania się znaczeń i idących za nimi praktyk społecznych skupionych wokół pojęcia tradycji kurpiowskiej i edukacji regionalnej, na przykładzie ich materialnych i niematerialnych reprezentacji a także działań nauczycieli, dzieci i rodziców w przestrzeni Szkoły Podstawowej im. Adama Chętnika w Nowogrodzie. Przyjmuję założenie, że istnieje pewien rodzaj płynności pomiędzy tradycją a nowoczesnością, wpływami oddolnymi i odgórnymi strategiami instytucjonalnymi, naturalnością a technologią. John Fiske uważa, że są one mocno ustrukturyzowane w kulturze binarności; tym jednak, co mediuje pomiędzy owymi zbiorami treści, jest właśnie materialność, która może znosić te opozycje, rozmywać je, odwracać a niekiedy wręcz je scalać (2010). Dychotomie te można rozumieć zarówno jako sytuacje ontologiczne współczesności, jak i jako pojęcia społecznie ugruntowane, tworzone przez ludzi i przekształcane przez nich zgodnie z lokalnymi, oddolnymi praktykami interpretacyjnymi.
Nowogród jest miejscem szczególnym. Wyznacza on historyczną granicę pomiędzy Kurpiowszczyzną a Mazowszem i choć pozostaje na geograficznym obrzeżu tego regionu, jest ważnym ośrodkiem animującym folklor kurpiowski. Na terenie tego blisko 4 tys. miasteczka znajduje się Skansen Kurpiowski ufundowany i zorganizowany przez Adama Chętnika oraz jego żonę Zofię Chętnik i według mieszkańców miejscowości jest tym, co bezsprzecznie rozstrzyga wątpliwość czy Nowogród jeszcze przynależy do Kurpiów, czy też już nie jest ich częścią. Społeczność nowogrodzka jednak w zdecydowanej większości nie identyfikuje się z pojęciem Kurpia. Co więcej, jak twierdzi w udzielonym mi wywiadzie dyrektorka Skansenu, w stronę serca regionu tożsamość ta wcale nie jest też tak często deklarowana. Ma to duże znaczenie dla charakteru wytwarzania treści kulturowych związanych z kurpiowskością i lokalnego pojęcia tradycji, nie mają one bowiem charakteru ściśle oddolnego, lecz formułowane są przez instytucje takie jak: szkoła, ośrodek kultury, skansen, gmina. Nie znaczy to jednak, że nie następuje w tym procesie zjawisko sprzężenia zwrotnego; choć źródło wiedzy o tych wartościach jest formalne, to mieszkańcy gminy Nowogród przekształcają te treści na własny użytek i prywatyzują oficjalną wersję kurpiowskości. Co więcej, jest ona później włączana niekiedy w strukturę rodziny wielopokoleniowej, gdzie pewnego rodzaju oblige będzie praktyka nauczania młodszych przez starszych. Trzeba podkreślić również, że genezy współczesnej ekspresji treści folklorystycznych na terenie Kurpiów i ich pogranicza, szukać należy w pracach Adama Chętnika, którego ekspertyza na temat kurpiowskiej kultury stała się podstawą rozumienia i realizacji tradycji regionalnej dla tego terenu. Nie da się też pominąć związków między tak pojmowanym dziedzictwem materialnym i niematerialnym a estetyką popkulturową (wpisaną w nią ideologią) oraz technologią edukacji (np. związaną z krążeniem „treści“ w internecie i włączania ich później w programy nauczania czy też biurokratyzacją zawodu nauczyciela). Przed opisem wybranych przykładów ilustrujących ten proces warto scharakteryzować grupy rozmówców, metodologii wykorzystanej w procesie badawczym, a także przestrzeni doświadczania i obserwacji.
Dzieci jako konsumenci i producenci kultury
Najliczniejszą grupą rozmówców były dzieci w wieku od 7 do 15 lat, uczące się przede wszystkim w szkole podstawowej (kilkoro z nich uczyło się w gimnazjum). Choć pogłębiony wywiad antropologiczny był podstawowym narzędziem pracy z nimi, to jednak w przeciwieństwie do kontaktów z dorosłymi, rola ciała miała tu decydujący wpływ na to, czy rozmowa wniesie istotne znaczenie do końcowego wyniku badań. Dzieci wymagały udziału w ich zabawach i zainteresowaniach, szukały kontaktu fizycznego, niwelowały dystans przez dotyk. Jeśli odnajdywały ten poziom komunikacji ze mną to z chęcią przystawały również na część formalną, czyli dokonanie zapisu rozmowy na dyktafonie. By móc z nimi przeprowadzać wywiady uzyskiwałam zgody pisemne od ich rodziców. Wpierw wydrukowane na papierze formatki rozdałam uczennicom i uczniom na godzinie wychowawczej, które oni następnie zanieśli do domów. Wielokrotnie bywało jednak tak, że to właśnie dzieci były inicjatorami sytuacji spotkania etnograficznego – spotkania badaczki i badanych – wywierały bowiem nacisk na swoich opiekunów by ci zgodzili się na ich rozmowę ze mną. Dzieci następnie same do mnie podchodziły zainteresowane wywiadem, czekały na mnie przed szkołą czy też przyglądały mi się uważnie z daleka. Do bardziej nieśmiałych osób podchodziłam sama. Były świadome mojej roli w miejscu ich życia i wiedziały, że moje działania mają charakter instytucjonalny, lecz nie przeszkadzało im to, by nawiązywać ze mną koleżeńską więź. Dzieci też okazały się dobrymi partnerami rozmowy. Jak twierdzi antropolożka dzieciństwa Johanna Einarsdottir dzieci mają kompetencje i prawo do bycia wysłuchanym oraz są one zdolne do mówienia za siebie (2007). Szybciej rzeczywiście traciły koncentrację i zainteresowanie rozmową, ale starałam się wtedy tak animować spotkanie, aby było dla nich możliwie jak najbardziej atrakcyjne. Zachęcałam je do rysowania tego, co chcą, tego, co im się kojarzy z kulturą kurpiowską, z tradycją, robiłam przerwy na zabawę i przytulanie. Zgodnie z koncepcją Anthony’ego Cohena (1995), czerpałam z zasobów samowiedzy na temat przeżywania dzieciństwa i starałam się dostrajać do rozmówców tak, by czuli, że też jestem jedną z nich, że jestem dzieckiem, z którym mogą się bawić jak równy z równym.
Moja strukturalnie niejednoznaczna pozycja była natomiast problematyczna dla kadry nauczycielskiej. Wykraczała ona bowiem poza silnie umocowane w dyskursie pedagogicznym, hierarchiczne opozycje dziecko – dorosły, uczeń – nauczyciel. Potencjalność podważenia tej władzy, w moim przekonaniu, znacząco wpłynęła na brak życzliwości nauczycieli w stosunku do mojej osoby. Na wywiady zgadzali się niechętnie i z wyraźnymi oporami. Towarzyszył temu również lęk o utratę etatu, który wzmaga według mnie sytuacja ekonomiczna w kraju oraz oparty na systemie wizytacji i inwigilacyjny wymiar pracy w placówkach oświaty. Jawiłam się zatem jako zewnętrzna siła lustrująca wewnętrzne zasady funkcjonowania szkoły. Z drugiej zaś strony oferowano mi pomoc w szukaniu kontaktów i pozyskiwaniu materiałów tekstowych. Nauczycielom zależało na promocji miejsca swojej pracy, a niektórym także na udzieleniu wydatnej pomocy mi w badaniach. Rodzice z kolei byli dużo bardziej nastawieni na nawiązanie kontaktu. Znamiennym wydaje mi się towarzyszący temu prestiż wypływający z wyróżnienia dziecka. W rozmowach co chwila pojawiał się motyw sukcesu, którego oczekiwano od najmłodszego pokolenia. Wydaje mi się, że może mieć to związek z szerszymi procesami ekonomicznymi i awansem społecznym, a także ideologią neoliberalną. Większość dorosłych rozmówców wywodziła się ze wsi i w okresie dzieciństwa ciężko pracowała pomagając rodzicom. Ich dziecko było już postrzegane jako przedstawiciel nowej klasy średniej, indywiduum, które powinno odnosić sukcesy wiążące się z przywilejami i dobrą sytuacją ekonomiczną. W tym pęknięciu bardzo istotną rolę odgrywać zaczynają pojęcia „kurpiowskości” i „tradycji”. Z jednej strony będzie tym, co łączyć zaczyna dwa pokolenia (jest klasowym pomostem), z drugiej zaś ze względu na sprofilowanie szkoły na edukację regionalną, oferuje unikatowy zasób tożsamościowy, który może być również wykorzystany na rynku ekonomicznym (na przykład poprzez wyroby regionalne i usługi turystyczne). Rodzice, z którymi rozmawiałam, przychylnie podchodzili do idei nauczania tradycji. Kolejną grupą rozmówców byli pracownicy innych instytucji, najbardziej nastawieni na podejmowanie refleksji nad charakterem lokalnej kultury. Tutaj relacja władzy nie objawiała się w tak intensywny sposób jak w wypadku edukacji czy wychowywania.
W czasie procesu badawczego starałam się tworzyć różne dane: wywiady, fotografie, nagrania zabaw, prób, notatki z uczestnictwa w życiu szkoły (na zajęciach w świetlicy, kole regionalnym, w zabawach na przerwach, udziale w próbach do występów). Prowadziłam wywiady zarówno na terenie szkoły podstawowej, jak i w domach rozmówców, a także obserwację uczestniczącą na terenie skansenu. Poza Nowogrodem, dojeżdżałam też do największej wsi w gminie – Mątwicy. Elementem tych wizyt był udział w zajęciach lokalnej świetlicy oraz spędzanie czasu z dziećmi na terenie gospodarstw. W Nowogrodzie z kolei odbywałam z dziećmi spacery, podczas których pokazywały mi i nazywały przestrzeń miasteczka.
Strategie edukacyjne
By zrozumieć dystrybucję wiedzy o tradycji w przestrzeni szkoły i poza jej granicami, przedstawię rys teoretyczny, dotyczący pojęcia „edukacji”. Jerome Bruner uważany za czołowego przedstawiciela psychologii edukacji wyróżnił następujące filary współczesnego zachodniego systemu nauczania. Po pierwsze, edukacja odpowiedzialna ma być za wspieranie rozwoju, czyli jest metodą strukturyzowania wiedzy i aktywizacji ucznia. Łączy się też z polityką zarządzania grupami, ponieważ „dzieci w klasach zorganizowanych jako wspólnoty oparte na wzajemności lepiej sobie radzą z wyzwaniami intelektualnymi i wyostrza im się spostrzegawczość“ (2008, s. 10). Z jednej strony więc ideologią edukacji będzie reprodukcja znaczeń, z drugiej zaś dawanie sprawczości. Po drugie, edukacja działa na prawach instytucji. Za Pierrem Bourdieu autor twierdzi, iż instytucje dostarczają „rynków”, na których ludzie „wymieniają” nabyte umiejętności, wiedzę i sposoby konstruowania znaczeń na „wyróżniki” lub przywileje. Instytucje często rywalizują o to, by ich „wyróżniki” były wyżej cenione niż inne. Gra toczy się o kumulację dostępnych na rynku wyróżników z jednoczesnym zachowaniem struktury rywalizacji. Niewątpliwie takim wyróżnikiem dla szkoły podstawowej w Nowogrodzie będzie jej kurpiowskość. Edukacja o profilu regionalnym, będąca pewnym typem realizacji ideologii sukcesu, dystrybuować będzie więc przywileje w oparciu o podtrzymywanie i promowanie wśród uczniów tego, co regionalne. Prawie wszystkie najlepsze uczennice (z jednym wyjątkiem), które uzyskały najwyższe średnie i których fotografie wraz ze średnią z ocen wiszą w gablotce na korytarzu – należą do koła regionalnego; a także aktywnie biorą udział we wszystkich kurpiowskich konkursach organizowanych przez szkołę. Charakteru szkole nadaje też jej patron – Adam Chętnik. Jako postać historyczna jest swoistym aktorem społecznym, który oddziałuje na praktyki edukacyjne. Potwierdzić to może wypowiedź prowadzącej koło regionalne.
Jego patronat zdaje się być absolutnie zobowiązujący do realizacji przez szkołę programu edukacji regionalnej. Co więcej etnograf staje się synonimem Kurpiowszczyzny. Najlepsze uczennice w szkole również przywoływały w rozmowach etos prymusa wzorowany na postaci Chętnika. Nie tyczy się to oczywiście jedynie tej wyróżniającej się grupy. Podczas mojej pierwszej wizyty w szkole wchodziłam wraz z wicedyrektorką w czasie godziny wychowawczej do klas i informowałam dzieci, w jakim celu przyjechałam do Nowogrodu. By urozmaicić nieco te wypowiedzi i nawiązać pierwszy kontakt z uczniami, pytałam się, czy wiedzą kim był Adam Chętnik. Do dziś pamiętam frazę „wielkim uczonym był!” wypowiedzianą z energią i przekonaniem przez małego chłopca siedzącego w pierwszej ławce. Inne popularne wśród dzieci określenia to „był patriotem”, „założycielem szkoły”, „założycielem Nowogrodu”, „budowniczym skansenu”, „dyrektorem szkoły”. Widzimy w tym brak precyzji jeśli chodzi o wymiar faktograficzny, ale i efekt przyswojenia ideologii szkoły. Zwroty te powstają więc na styku władzy dyskursu nauczycielskiego i oporu wobec niego.
Dzieci a odbiór edukacji regionalnej
Rozmowy, które prowadziłam z dziećmi, nie były reprezentatywne dla całej społeczności szkolnej – dzieci zainteresowane regionalizmem należą do mniejszości. Niemniej jednak i one nie przyswajają tej ideologii całościowo. Zapytałam uczennicę, która z entuzjazmem wykonywała na lekcjach w kole regionalnym wszelkiego typu prace manualne, czy jest w stanie przywołać cytat, który wyklejony za pomocą wielkich czarnych liter w holu głównym. Jej odpowiedź była negatywna. Nie zwróciła nań uwagi, mimo że przestrzeń szkoły była jej znana od pierwszej klasy, napis ten nie wyrył się jej w pamięci. Kurpiowski wystrój szkoły jest więc w pewnym sensie naturalizowany i staje się areną, na której dzieci prowadzą swoje codzienne aktywności. W tle napisu, wystawy, pająka i gazetek, gra się w ping-ponga, wymienia się karteczkami w segregatorze, uprawia hazard na karty z podobiznami futbolistów, wymienia się uwagami na temat świata gwiazd, biega się, bawi, krzyczy itd. Ten świat wytwarzany jest na styku wartości uznawanych za tradycyjne a przejawów kultury popularnej i ideologii sukcesu, indywidualizmu. Przebywając z dziećmi na świetlicy, rysowałam wraz z nimi naprzemiennie motywy kurpiowskie oraz inne, np. serduszka czy gwiazdki. Małe dziewczynki przynosiły mi karteczki, pokazywały postaci z najbardziej popularnego w szkole dziecięcego serialu „Monster High” i prosiły mnie, żebym tłumaczyła, dlaczego dana postać podoba mi się bardziej niż inne. Każda z dziewczynek wybierała sobie postać, z którą się utożsamiała ze względu na zbiór reprezentowanych przez nią indywidualnych cech. Przyswojenie ich pozwalało na wyróżnienie własnej osoby. Nie mam wątpliwości, że doświadczanie dzieciństwa ma inny charakter w przypadku młodszych dzieci. Jest ono już dużo bardziej technologiczne i związane z kulturą popularną – dzieci chcą być nowoczesne, podążać za trendami muzycznymi i modowymi, aspirują do życia w większej przestrzeni miejskiej. Utowarowiony wizerunek dziecka, szczególnie dziewczynek, które ubierają się na różowo i noszą plecaki z wizerunkami gwiazd z takich kanałów jak Disney Channel czy MTV może być również związany z potrzebą zaznaczenia cech indywidualnych w obrębie powszechnie podzielanych zasad (Fiske 2010, s. 5). Dzięki mediom budowanie własnego wizerunku jest aktywnością, która znosi oczywistą opozycję na wieś i miasto. Wygląd dziewczynek z Nowogrodu i dziewczynek ze stolicy niczym się nie różni. Kultura popularna może więc mieć wymiar wolnościowy i zrównujący statusy społeczne. Może też wchodzić w związki z edukacją regionalną i wytwarzać nowe znaczenia. Jedna z moich małych rozmówczyń poproszona przeze mnie, by narysowała wycinankę kurpiowską, wzbogaciła ją o motywy gwiazdek, by nadać jej bardziej nowoczesny charakter. Zapytana o to, czy jej wycinanka ma charakter tradycyjny, odpowiedziała, że nie do końca, jest ona bowiem ulepszona o jej wkład.
Związane
W pewnej scenie filmowej adaptacji książkowego bestselleru „Diabeł ubiera się u Prady” tytułowy dia...
W niniejszym eseju będę starał się odtworzyć dzieje lokalnego oddziału Centrali Przemysłu Ludowego ...
Wchodząc na moje zajęcia z indyjskiego klasycznego tańca kathak, od razu słyszę wokół brzęczen...
Przedstawione poniżej mapki powstały w sytuacji wywiadu etnograficznego. Przygotowali je przeb...