Przedstawione poniżej mapki powstały w sytuacji wywiadu etnograficznego. Przygotowali je przebywający w Polsce Hindusi – studenci warszawskich uczelni. Rysowanie osobistych mapek Warszawy towarzyszyło ich opowieści o doświadczeniu życia w obcym kulturowo, europejskim mieście, do którego przyjechali z Indii, wspierało komunikacyjnie sytuację wywiadu, a w efekcie stało się materiałem komplementarnym do tego, który dostarczała narracja werbalna.

Obok mapek podajemy skrótowe, schematyczne informacje o autorach.

A.1.:

Fikcyjne inicjały: R. S.
Płeć: mężczyzna
Wiek: 19 lat
Uczelnia: Politechnika Warszawska
Kierunek studiów: Informatyka
Data przyjazdu do Polski: 2014 rok
Data planowanego wyjazdu: rok zakończenia studiów
Region i miejscowość pochodzenia: Andhra Pradeś, Widźajawada
Znajomość języków: jęz. ojczysty – telugu, pozostałe – angielski, hindi
Kod mapy: Fia_17.png

A.8:

Fikcyjne inicjały: V. A.
Płeć: mężczyzna
Wiek: 21 lat
Uczelnia: Politechnika Warszawska
Kierunek studiów: Inżynieria Lotnicza (Aerospace Engineering)
Data przyjazdu do Polski: 2012 rok
Data planowanego wyjazdu: rok zakończenia studiów
Region i miejscowość pochodzenia: Tamilnadu, Coimbatore
Znajomość języków: ojczysty – tamilski, pozostałe – angielski, hindi
Kod mapy: Fia_10.png

A.14:

Płeć: mężczyzna
Fikcyjne inicjały: K. M.
Wiek: 21 lat
Uczelnia: Politechnika Warszawska
Kierunek studiów: Inżynieria Lotnicza (Aerospace Engineering)
Data przyjazdu do Polski: 2013 rok
Planowana data wyjazdu: rok zakończenia studiów (rozmówca rozważa też osiedlenie się w Warszawie na stałe)
Region i miejscowość pochodzenia: Tamilnadu, Coimbatore
Znajomość języków: ojczysty – tamilski, pozostałe – angielski, hindi
Kod mapy: Fia_1.png

Przygotowując zaprezentowane wyżej mapki, Hindusi opowiadali o swojej warszawskiej codzienności: mieszkaniu w domach studenckich, studiach, spędzaniu wolnego czasu, zakupach, rozwijanych pasjach, nowych przyjaciołach, tęsknocie za domem. Na tworzonych rysunkach zaznaczali szczególnie im bliskie, rutynowo odwiedzane miejsca, a także przecinające tkankę miejska, pokonywane na co dzień szlaki. Zebrane mapy porządkują ważne dla nich punkty topografii miasta i utrwalają trasy przebywanych dróg. Dzięki temu stanowią graficzne zapisy ich indywidualnego przeżywania i użytkowania przestrzeni Warszawy. Są obrazami tego miasta kreślonymi z poziomu codziennych praktyk jego użytkowników – geografiami ich warszawskich doświadczeń i wyobrażeń.

Oto, co wyczytać można z przykładowych, zaprezentowanych powyżej mapek.

Przygotowaną przez R. S. mapkę Warszawy porządkują szlaki podejmowanych przez niego na co dzień wędrówek. Wszystkie one krzyżują się w centralnym punkcie mapy w miejscu zamieszkania rozmówcy, Domu Studenckim przy ul. Narutowicza. Szlaki te łączą tymczasowy dom rozmówcy z innymi ważnymi dla niego punktami topografii miasta: z uczelnią (Politechnika Warszawska), świątynią sikhijską (znajdująca się poza administracyjnymi granicami Warszawy – Gurudwara Singh Sabha), miejscami konsumpcji i rekreacji („Centrum Handlowe Wola Park”, kino „Femina”) oraz Dworcem Centralnym. Mapa pokazuje, że rozmówca porusza się głównie po centralnych dzielnicach miasta: Śródmieściu i Woli. Raczej nie bywa po drugiej stronie Wisły – na prawobrzeżne części miasta nie dociera żaden z zaznaczonych przez niego szlaków. Rzeka wydaje się dzielić miasto na dwa obszary: z lewej strony Wisły rozciąga się znana, swojska przestrzeń codziennych praktyk, prawa strona to przestrzeń wyłączona z codziennych doświadczeń, pozbawiona punktów orientacyjnych, obca. Na obrzeżach mapy, poza granicami miasta, rozmówca umieścił miejsce swojego pochodzenia – leżącą nad rzeką Kryszna miejscowość Widźajawada w indyjskim stanie Andhra Pradeś.

Na przedstawioną przez V. A. mapkę Warszawy składa się zbiór punktów uporządkowanych wzdłuż szczątkowo zarysowanej linii tramwajowej, zapoczątkowanej na przystanku Wawelska. Żaden z obszarów miasta, rozpościerających się po obydwu stronach torów tramwajowych, wydaje się nie mieć punktu centralnego. Po lewej stronie torów znajdziemy kilka punktowo zaznaczonych przez rozmówcę miejsc rozrywki, między innymi: Dom Studencki „Babilon”, kasyno oraz restauracje: indyjską „Novojibon” oraz japońską „Hana Sushi”. Po prawej stronie linii tramwajowej, w środkowej części zarysowanego obszaru znajdziemy miejsce zamieszkania rozmówcy („Akademik”), uczelnię – Politechnikę Warszawską (oznaczoną jako WUT – Warsaw University of Technology) – oraz siedzibę Najwyższej Izby Kontroli. Nieco dalej rozmówca umieścił indyjską restaurację „Injachi”, Dom Studencki „Ustronie”, a także dwa zabytkowe obszary Warszawy: Stare Miasto oraz Łazienki Królewskie. W pewnej odległości od wymienionych miejsc, na dole mapy, znajdziemy siedzibę warszawskiej filii Światowego Uniwersytetu Brahma Kumaris, na górze – Las Bielański.

A 14

Mapa K. M. ma wyraźnie zaznaczony środek. Wyznacza go miejsce zamieszkania rozmówcy – Dom Studencki „Ustronie”. Od niego promieniście odchodzą szlaki prowadzące do innych, ważnych dla studenta miejsc Warszawy. Zaczynając od góry, podążając zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, znajdziemy: „Klub Studencki Medyk”, bliżej nieokreślony park miejski, nienazwany klub nocny (zaznaczony jako „gogostripclub”), boisko do gry w badmintona przy ul. Gdańskiej (K. M. jest fanem i równocześnie nieprofesjonalnym zawodnikiem tej dyscypliny sportu), Centrum Handlowe Wola Park, kolejny park miejski, w którym znajduje się klub studencki o nazwie „Park”, boisko do gry w badmintona przy ul. Banacha, indyjskie restauracje: „Novojibon”, „Shaan” i „Arti, boisko do gry w badmintona na Kabatach, Park Moczydło, kino „Femina”, boisko do gry w badmintona na Nowolipiu oraz kampus Politechniki Warszawskiej. Mapa sugeruje, że większość z wymienionych miejsc od centralnego punktu dzieli jednakowy dystans. Wyjątkiem jest usytuowane najbliżej tymczasowego domu studenta „Centrum Handlowe Wola Park”, kino oraz uczelnia. W pewnym oddaleniu od miejsc zlokalizowanych w Warszawie na mapie zaznaczono salę do gry w badmintona znajdującą się w podwarszawskiej miejscowości (autor mapy okresowo udziela w niej lekcji gry dzieciom z lokalnej szkoły podstawowej). Oprócz zestawienia miejsc i szlaków, mapa zawiera też wybrane informacje o sposobie poruszania się rozmówcy po mieście. Dowiadujemy się z niej, że na uczelnię student jeździ autobusem linii 523, chcąc dotrzeć do kina „Femina” lub na usytuowane w pobliżu boisko badmintona korzysta z linii: 171, 190 i 520, do podwarszawskiej miejscowości podróżuje kolejką podmiejską, natomiast drogę do „Wola Parku” pokonuje pieszo.

W porównaniu z zaprezentowanymi wyżej „mapkami codzienności”, plany przestrzeni stworzone przez zawodowych kartografów są całkowicie niezależne od indywidualnych doświadczeń i osobistych sposobów postrzegania miasta swoich twórców. Zamiast oryginalnych, autorskich rysunków, widniejących na planach kreślonych przez naszych rozmówców, na mapach kartografów widzimy ujednolicone, anonimowe symbole uporządkowane zgodnie z zasadami geometrii opisowej. Z ich pomocą przestrzeń realnego doświadczenia sprowadzona zostaje do autonomicznej reprezentacji przestrzeni geograficznej, konceptualizowanej przy pomocy abstrakcyjnych znaków. Tego typu mapy, powstałe w duchu nowoczesnej kartografii, oprócz przedstawiają miasta jako uproszczone obrazy, są też narzędziami kontroli społecznej. Dzięki zastosowaniu siatki miejsc, ulic, torów tramwajowych, kolejowych czy mostów, nakładają na przestrzeń miasta systemowy porządek, dzięki czemu staje się ono przejrzyste oraz łatwe do monitorowania. Mapa oddana do użytku mieszkańcom miasta prezentuje je w postaci poddanej kontroli, czytelnej makiety, po której należy poruszać się zgodnie z regułami narzuconymi przez uwzględnione na niej formy przestrzenne, takie jak układ dróg czy wielkość budynków. Mapy nie uwzględniają możliwości alternatywnych użyć przestrzeni – są rzecznikami jedynego słusznego porządku, tworzonego odgórnie z pozycji władzy.

Plany miejskie kreślone w sposób nieprofesjonalny przez codziennych użytkowników Warszawy oraz te będące produktem profesjonalnej nowoczesnej kartografii reprezentują dwa poziomy porządkowania przestrzeni miasta. W swoich analizach praktyk miejskich wskazał na nie francuski filozof Michel de Certeau (2008). Czerpiąc z zaproponowanej przez niego koncepcji (2008, s. 36–37), wysiłki podejmowane przez miejskich kartografów, a także urbanistów, deweloperów, inwestorów czy władze miejskie nazwiemy strategiami organizowania przestrzeni miasta. Natomiast rysowanie pokazanych na wstępie „mapek codzienności” to – w tejże perspektywie – przykład na symboliczne działania porządkujące miasto w zgodzie z indywidualnymi potrzebami jego użytkowników (na podstawie ich własnych, codziennych doświadczeń), czyli taktyki przywłaszczenia i przystosowania. Zgodnie z koncepcją kultury Michela de Certeau, skupioną na problemie upodmiotowienia jednostki, oddolnie podejmowane taktyki są ważną instancją kulturotwórczą. Poprzez kreatywne korzystanie z zasobów przestrzeni miasta, jego mieszkańcy rekonstruują porządek narzucony im odgórnie przez instytucje władzy, tworząc nowe jakości. Przestrzeń strategicznie zaplanowana i uporządkowana przez urbanistów lub architektów aktualizuje się w codziennych taktykach zwykłych ludzi: w wyznaczaniu nowych szlaków, nadawaniu nowych znaczeń oraz tworzeniu alternatywnych konfiguracji przestrzennych.

Michel de Certeau w swoich analizach taktyk realizowanych w strategicznie uporządkowanej przestrzeni miasta zwraca uwagę na dwa rodzaje praktyk, w ramach których dochodzi do indywidualnych ingerencji w strukturę miejską. Są to piesze wędrówki oraz opowieści o przestrzeni miast. W poniższym artykule zwrócimy uwagę na drugą z przywołanych form. Interesujące nas opowieści – zarówno użytkowane zbiorowo legendy, jak i budowane indywidualnie wspomnienia, marzenia czy sny – porządkują symboliczną strukturę miasta, w sposób, który wymyka się urbanistycznym i architektonicznym klasyfikacjom (2008, s. 106). Praktyki te konstruują alternatywne dyskursy, w których bezludne, anonimowe produkty kartografii i planistyki przekształcają się w udomowione przestrzenie, wypełnione różnorodnymi znaczeniami, porządkują miasto jako sceny dla rozmaitych praktyk, jak pisze de Certeau „tworzą teatry działania” (2008, s. 123).

Niniejszy tekst poświęcono narracjom Hindusów o Warszawie budowanym z perspektywy kulturowego dystansu. W ten sposób chciałybyśmy pokazać, jak nasze miasto może być użytkowane i rozumiane przez osoby reprezentujące obcy kontekst kulturowy. Oddając głos rozmówcom, przyglądać się będziemy temu, jak doświadczają, oswajają i porządkują Warszawę. Pokażemy, jak oceniają strategiczny porządek tego miasta, po jakie taktyki sięgają, by przezwyciężyć poczucie wyobcowania i samotności.

Historie indyjskich studentów, objętych badaniem, zaczynają się zwykle na warszawskim lotnisku. Pierwszym wyraźnym wspomnieniem z przyjazdu w nowe miejsce jest poczucie osamotnienia i wyobcowania. Respondenci wiedzą, że radykalnie nową – pod względem kulturowym i społecznym – rzeczywistość będą musieli oswoić w pojedynkę. Jak opowiada jeden z nich:

Moi rodzice, moi bracia, moi przyjaciele… Około trzydziestu osób odprowadzało mnie na lotnisko podczas odlotu. To była pierwsza, główna różnica – gdy lądowałem byłem sam. Tam odsyłało mnie trzydzieści osób, a tu nie było nawet opiekuna. To było trudne doświadczenie… Nie było tam nikogo, kto mógłby mi pomóc, miałem jedynie adres uniwersytetu. […] Mówili, że zapewniają opiekuna, ale niestety nie było nikogo. To było nieporozumienie. Nie miałem telefonu komórkowego, bo moja indyjska karta SIM jeszcze nie działała i nie byłem w stanie się z nikim skontaktować. […] Więc to było, powiedziałbym, jedno z trudniejszych doświadczeń. […] Gdy wyruszałem z domu, odprowadzało mnie trzydzieści osób, tutaj nie towarzyszył mi nikt.

A.13

Poczucie osamotnienia w nowym, obcym kulturowo mieście jest punktem wyjścia dla wielu opowieści o przylocie do Warszawy. Brak rodziny i przyjaciół z Indii, z którymi rozmówcy tworzą niezwykle bliskie i intensywne relacje, jest przez nich boleśnie odczuwany. Kontakt z napotkanymi w nowym miejscu ludźmi, ze względu na barierę językową (wielu spośród spotykanych przez respondentów mieszkańców Warszawy nie zna języka angielskiego) nie należy do łatwych, co dodatkowo potęguje poczucie alienacji. W ciągu pierwszych dni pobytu w odmiennym kulturowo środowisku rozmówcy identyfikują kolejne niedogodności: chłód stawia ich przed koniecznością zrewidowania nawyków odzieżowych, brak kranów z bieżącą wodą w toaletach zmusza ich do zmiany przyzwyczajeń natury higienicznej, utrudniony dostęp do wielu indyjskich produktów żywieniowych – podstawowych składników diety – staje się powodem przekonstruowania codziennych jadłospisów. W konsekwencji pierwsze dni pobytu w Warszawie są przez nich doświadczane jako pasmo kolejnych trudności i wyzwań adaptacyjnych.

Jednym z bardziej naglących wyzwań jest dla rozmówców konieczność oswojenia przestrzeni zupełnie obcego miasta: wyznaczenie własnych kierunków, wydeptanie własnych ścieżek, nadanie miejscom własnych znaczeń. W procesie taktycznego porządkowania nowej przestrzeni miejskiej punktami odniesienia stają się dla nich ich rodzinne miasta: Bangalore, Coimbatore, Ćennaj, Surat, Widźajawada i inne. Porządkując tło dla własnych praktyk miejskich, przywołują strategiczne, a więc zbudowane odgórnie z pozycji władzy, porządki obydwu miast: rodzinnego i studenckiego. W porównaniu z indyjskimi miastami Warszawa jest w oczach rozmówców czysta i czytelnie uporządkowana pod względem infrastrukturalnym. Rozmówcy zwracają uwagę na brak śmieci na ulicach, ograniczony handel uliczny, przejrzysty rozkład dróg, a także nałożony na użytkowników miasta obowiązek rygorystycznego przestrzegania zasad ruchu drogowego. Dobra organizacja strategiczna miasta wydaje się sprzyjać realizacji budowanych indywidualnie zamierzeń taktycznych. Łatwy do rekonstrukcji układ ulic oraz związana z wydajną organizacją przestrzenną rzetelna komunikacja miejska ułatwiają swobodne przemieszczanie się po Warszawie, umożliwiając punktualność i efektywniejsze wypełnienie zobowiązań z terminarza. Zbudowana na poziomie strategicznym dobra organizacja infrastrukturalna Warszawy zestawiana jest z opisywaną w kategoriach chaosu i przypadkowości strukturą miast indyjskich. Jedna z rozmówczyń (B.15), zwracając uwagę na nieregularny układ ulic swojego rodzinnego Ćennaj, zdradza, że stoją za nim interesy bogatszych mieszkańców miasta, którzy przekupywali urbanistów, by ci wyznaczali kierunki dróg zgodnie z ich potrzebami i kaprysami. W dalszej części wypowiedzi studentka porusza temat bezpieczeństwa w sytuacjach awaryjnych, opowiadając przy tym o nieprzestrzeganiu zasad ruchu drogowego przez użytkowników miasta:

Wrócę do Ćennaj i sprawię, że będzie jak Warszawa. […] bo wasz ruch drogowy jest dobry. Tam zasady ruchu drogowego nie są tak rygorystycznie przestrzegane jak tutaj. Mamy sygnalizację świetlną, ale ludzie nie stosują się do zasad. Jeśli nikt nie jedzie drogą, po prostu przez nią przejdą. […] W Indiach nie przepuszczamy karetek pogotowia. Gdy karetka podjedzie, żaden z tysiąca samochodów oddzielających ją od chorego nie zjedzie na pobocze.

B.15

W podobnym tonie wypowiadają się inni rozmówcy. Wyłaniający się z ich wypowiedzi obraz indyjskich miast, w których indywidualne interesy zamożnych mieszkańców wpływają na strategiczny porządek przestrzeni, a zasady narzucone na jej użytkowników są przez nich otwarcie ignorowane, stanowi swoisty kontrapunkt dla przemyślanej, konsekwentnie budowanej struktury Warszawy. Życie w tak uporządkowanej przestrzeni ma, zdaniem rozmówców, zarówno jasne, jak i ciemne strony. Niewątpliwą zaletą życia w dobrze zorganizowanej Warszawie jest możliwość wydajniejszego gospodarowania czasem, wadą –konieczność podporządkowania się mało elastycznemu systemowi zasad i wiążące się z tym sankcje. Zwraca na to uwagę jeden z rozmówców (A.13). Opowiadając o korzystaniu z systemu samoobsługowych wypożyczalni rowerów, wyjaśnia, że w Bangalore, swoim rodzinnym mieście, lubił jeździć na rowerze i nawyk ten próbował przenieść na ulice Warszawy. W swojej historii zwraca uwagę na różnice w elastyczności zasad ruchu drogowego w obydwu miastach: w Ćennaj na rowerze można szybko ominąć korek, przejeżdżając między samochodami na jezdni, a w razie potrzeby wykonać swoisty slalom pomiędzy pieszymi na chodniku, nie ryzykując przy tym spotkania z policją i mandatu. W Warszawie tego typu praktyki są obarczone są dużym ryzykiem. Rowerem można przemieszczać się tylko po wyznaczonych trasach.

Systemowy porządek przestrzeni Warszawy (zaprojektowany, wdrożony i kontrolowany z poziomu władzy) stanowi strukturę, w ramach której na co dzień poruszają się rozmówcy, wypełniając ją treścią własnych praktyk i znaczeń. Przedstawione na początku tekstu mapki stworzone przez objętych badaniem hinduskich studentów prezentują naszkicowane przez nich przestrzenne konfiguracje bliskich im warszawskich miejsc i szlaków. Konfiguracje te powstały w wyniku codziennych wysiłków oswajania obcego miasta. Proces ów, który moglibyśmy nazwać także „zamieszkiwaniem”, przebiegał poprzez włączanie kolejnych anonimowych obszarów w przestrzenne ramy przeżywanej indywidualnie codzienności. Do tymczasowego domu i uczelni, stopniowo dołączone zostały miejsca konsumpcji, rozrywki, niekiedy pracy, tworzące wspólnie topografie powszednich doświadczeń rozmówców. Przyjrzyjmy się im nieco bliżej. Sprawdźmy, w jaki sposób poszczególne przestrzenie wskazane przez autorów mapek funkcjonują w ich codziennym życiu.

Zacznijmy od miejsca zamieszkania. We wszystkich przypadkach był nim dom studencki, należący do struktur uczelni. Jest on zwykle pierwszym miejscem, do którego po przyjeździe do Warszawy trafiają rozmówcy. Mogą w nim wypocząć po długiej podróży, rozpakować bagaż, zagospodarować przydzieloną im przestrzeń mieszkaniową. Pokój akademika staje się tym samym pierwszym oswojonym obszarem obcego miasta. W domu studenckim przybysze mają okazję nawiązać nowe znajomości, podzielić się doświadczeniami i obawami, porozmawiać w rodzinnym języku, złagodzić poczucie wyobcowania i samotności. Miejsce tymczasowego zamieszkania powoli wchodzi w rolę domu: staje się głównym punktem orientacji w obcym mieście, strukturą przestrzenną, względem której zorganizowana zostaje nowa studencka rzeczywistość.

W procesie udamawiania nowych mieszkań studenci z Indii na różne sposoby próbują wpisać w ich przestrzeń treści pochodzące z własnej kultury – znaki „indyjskości”. Warto zwrócić uwagę na sposób operacjonalizowania przez nich tej kategorii: „indyjskość” jest przez nich konstruowana w oparciu o system kulturowy własnego stanu. Mówiąc o swoim rodzinnym kraju i o tym, co robią, żeby w Warszawie czuć się „jak u siebie”, nawiązują do regionu, z którego pochodzą. Jednocześnie przywołują różnorodność kulturową Indii i zaznaczają, że ich wiedza nie obejmuje całego kraju, a jedynie miejsce ich pochodzenia, ewentualnie dłuższego przebywania. W konsekwencji za prawdziwie indyjskie rozmówcy uznają zwykle treści z własnego, regionalnego kontekstu kulturowego – znane im i bliskie. Wróćmy do zagadnienia taktyk udamawiania akademickich mieszkań. Popularną formą wpisywania w zamieszkiwaną przestrzeń znaków „indyjskości” jest palenie kadzideł. Zwyczaj ten nawiązuje do hinduistycznych praktyk religijnych, w których kadzidła używane są podczas składania czci bóstwom lub w działaniach apotropeicznych. W relacjach części rozmówców – wyznawców hinduizmu – rozpalanie kadzidła jest zwyczajem kojarzonym przede wszystkim z postacią matki, osobą szczególnie bliską, przywoływaną w nostalgicznych wspomnieniach. Woń kadzidła zdaje się uobecniać matkę i tworzoną przez nią rodzinną atmosferę, a tym samym symbolicznie niwelować dystans dzielący respondentów od domu. Kadzidła rozpalane są zwykle w sytuacjach społecznych – wspólnego biesiadowania i świętowania lub po prostu bycia razem – uprzyjemniają nastrój i oswajają obcą kulturowo przestrzeń.

Akademik, oprócz odgrywania roli nowego domu, jest także dla studentów z Indii przestrzenią interakcji międzyludzkich. Toczące się w nim życie społeczne, budowane wspólnie z innymi studentami pochodzącymi z Indii, przyjmuje w ich relacjach formę intensywnego współbycia. Formujące się w domach studenckich grupy rówieśnicze obejmują zwykle 10-15 osób. Ich członkowie spędzają razem mnóstwo czasu, zarówno podczas nauki, odpoczynku, jak i świętowania. Każdy dzień dostarcza im sposobności do spotkań. Jedną z głównych praktyk bycia razem jest dla respondentów wspólne gotowanie i spożywanie posiłków. Gotują niemalże codziennie; zarówno dziewczęta, jak i chłopcy włączeni zostają w ustalony w ramach grupy rówieśniczej, do której należą, rotacyjny cykl przygotowywania posiłków. Korzystają przy tym z produktów regularnie (średnio raz na dwa miesiące) przesyłanych im z Indii przez bliskich lub z asortymentu polskich sklepów z indyjskimi specjałami. Często urozmaicają swoją codzienną dietę polskimi potrawami i produktami, takimi jak pierogi, drobiowe wędliny, produkty mleczne czy słodycze. Najczęściej przygotowywanymi daniami są różne odmiany biriani – klasycznej potrawy indyjskiej bazującej na ryżu – z warzywami i jajkiem. Dania są obficie doprawiane dostarczanymi prosto z Indii przyprawami, na talerzach towarzyszą im ostre warzywne lub owocowe marynaty.

Przygotowywane wspólnie potrawy są także wspólnie spożywane. (W indyjskich posiłkach uczestniczą niekiedy polscy lub pochodzący z innych krajów lokatorzy i sąsiedzi – sympatycy orientalnych, ostrych smaków.) Posiłki są okazją do rozmów: o życiu w Indiach, tęsknocie, rodzinach, przyjaciołach, zbliżających się kolokwiach i sesjach egzaminacyjnych, drobnych sprawach do załatwienia. Towarzyszące konsumpcji zwierzenia, długie dyskusje czy żarty potwierdzają status quo i wzmacniają poczucie bezpieczeństwa w obcym kulturowo środowisku.

Wspólne gotowanie i biesiadowanie nie tylko zaspokaja potrzeby społeczne rozmówców, lecz także jest taktyką przetrwania – stoi za nim rachunek ekonomiczny. Samodzielne przygotowywanie posiłków z produktów przesłanych przez rodzinę jest znacznie tańsze od stołowania się w miejskich restauracjach. Poza tym, dzięki wyniesionym z domów umiejętnościom kulinarnym, hinduscy studenci mogą za pośrednictwem ulubionych potraw przywołać atmosferę rodzinnego kraju. Jedna z rozmówczyń wyjaśnia:

Hindusi znają się na gotowaniu, nawet chłopcy gotują bardzo dobrze. […] tylko hinduscy chłopcy gotują tu w kuchni. […] po przyjeździe tutaj gotujemy i jemy razem, to jest nasza rozrywka. Tęsknimy za naszym krajem i, będąc tutaj, nie rezygnujemy z jego kultury.

B.15

Podczas swojego pobytu w Warszawie, hinduscy studenci jedzą dokładnie to, co w swoich indyjskich domach, w taki sam sposób – wyłącznie palcami prawej dłoni – i prawdopodobnie w równie domowej i rodzinnej atmosferze. W trakcie posiłku dają upust swojej nostalgii, snując opowieści o domowym życiu, matkach i przyrządzanych przez nie potrawach. Ucztowaniu towarzyszy słuchanie muzyki (głównie indyjskiej muzyki filmowej oraz „zachodniej” muzyki popularnej) lub oglądanie filmów – produkcji bollywoodzkich (w języku hindi), tollywoodzkich (w języku telugu), tamilskich, pochodzących z Gudżaratu lub Karnataki. Długie wspólne posiłki potrafią płynnie przejść w grupowa naukę – bardzo popularny wśród hinduskich studentów sposób zdobywania wiedzy. Podczas nauki zdolniejsi studenci pomagają tym mniej zdolnym, wyjaśniają im zawiłości poszczególnych wykładów i ćwiczeń, pomagają w pisaniu esejów i opracowywaniu naukowych projektów. Efekty mierzone są kolektywnie – dzięki zjednoczonym wysiłkom wszyscy zwykle zdają egzaminy i zaliczają kolejne semestry studiów. Na wzajemną pomoc zwraca uwagę jedna ze studentek:

Bo wiesz, oni są dla mnie jak bracia. Kiedy nie rozumiem treści wykładu, po prostu dzwonię do S. lub H. Tłumaczą mi to zagadnienie tak długo, aż zrozumiem. Tak samo jest z pracami na zajęcia.

B.15

Praktykowane na co dzień kolektywne gotowanie i biesiadowanie dotyczy też czasu świątecznego – jest nieodłączną częścią świąt hinduistycznych, a także mniejszych celebracji, na przykład urodzin któregoś z przyjaciół. Grupowe obchody stanowią kolejną formę wspólnego uobecniania atmosfery rodzinnego kraju w przestrzeni warszawskich akademików. Podobnie jak grupowe posiłki są też formą budowania i wyrażania zbiorowej tożsamości. Świętując, rozmówcy komunikują otoczeniu swoją kulturową odrębność, choć borykają się przy tym niekiedy z rozmaitymi trudnościami, takimi jak brak zrozumienia i akceptacji dla postrzeganych jako egzotyczne i dziwne hinduistycznych obchodów. Do historii jednego z warszawskich domów studenckich przeszło święto Holi, które za zgodą administracji domu studenckiego rozmówcy celebrowali w podziemiach budynku. Jak wspomina jedna z uczestniczek:

W poprzednie Holi, robiliśmy Holi w akademiku, cala podłoga była w kolorach. [Pracownicy administracji] powiedzieli nam: albo posprzątacie to w ciągu nocy, albo wychodzicie, wyrzucimy wasze walizki na zewnątrz. […] Więc do drugiej w nocy bawiliśmy się kolorowymi proszkami, a przed piątą czyściliśmy podłogi i ściany. To ja przyniosłam kolory, więc oni przyszli do mnie, mówiąc, że to przeze mnie, bo to ja zorganizowałam kolorowe proszki. My tylko rzucaliśmy kolorami, krzycząc do siebie. […] Ludzie z administracji przyszli i krzyczeli na nas: ‘nie powinniście tu robić takich rzeczy’! Ale kiedy Polacy robią to samo, oni tego nie komentują. Polacy piją alkohol i krzyczą, ludzie z administracji nie zwracają im uwagi. A chociaż my nie pijemy alkoholu, tylko bawimy się przy muzyce, oni przy chodzą i robią awanturę.

B.15

Pomimo doświadczanego niekiedy braku zrozumienia, rozmówcy starannie pielęgnują swoją indyjską odmienność. Opisane wyżej praktyki, takie jak wpisywanie w zamieszkiwane miejsca znaków własnej kultury, wspólne przygotowywanie i spożywanie indyjskich potraw, a także obchodzenie hinduistycznych świąt są taktykami codzienności przeżywanej w przestrzeni obcego kulturowo miasta. Zakotwiczenie tożsamości w znanym, stabilnym rodzinnym systemie kulturowym pomaga zająć stanowisko wobec doświadczanej obcości i dostarcza gotowych scenariuszy działania. Posiadanie „czegoś własnego” buduje poczucie bezpieczeństwa, niwelując wrażenie zagubienia i niestałości.

Intensywne współbycie praktykowane w domach studenckich przez hinduskich rozmówców tworzy opartą na komponencie kulturowym wspólnotowość, która ułatwia im codzienne funkcjonowanie poza murami udomowionych akademików. Poczucie przynależności do grupy rówieśniczej scalonej podzielaną identyfikacją z systemem kulturowym rodzinnego kraju, może być źródłem siły w zmaganiach z doświadczaną na co dzień nietolerancją i rasizmem. Objęci badaniem studenci wielokrotnie wspominali skierowane w ich stronę rozmaite akty niechęci lub nawet agresji. W swoich interpretacjach przyczyn wrogości doszukiwali się w ciemniejszym kolorze własnej skóry, a także w problemach natury komunikacyjnej – rozmówcy nie znają języka polskiego (oczywiście źródłem dodatkowych komplikacji może być fakt, iż wielu mieszkańców Warszawy nie zna języka angielskiego). Jedna ze studentek opowiada:

[…] w Metrze Centrum był jeden facet, który mówił po polsku, i pytam go, czy zna angielski. A on odpowiada: ‘tak, mówię po angielsku ale jesteśmy w Polsce i nie powinniśmy mówić po angielsku.’ […] płynnie znał angielski, mówił do mnie w tym języku… A ja przecież nie mówię po polsku.

B.3

W innej części wywiadu ta sama kobieta przywołuje inną nieprzyjemną sytuację:

Gdy usiadłam w tramwaju, jedna starsza pani nagle wstała i pokazała mi, że… [rozmówczyni zmienia wyraz twarzy, starając się odegrać pogardę i niezadowolenie spotkanej w tramwaju kobiety] Ta pani była starszą osobą. Wiesz, ja lubię tych ludzi, bez obrazy, ale niektórzy z nich są rasistami.

B.3

Inny rozmówca zwraca uwagę na problem nietolerancji na swojej uczelni:

Nawet na Politechnice możesz napotkać pewne problemy. Nawet niektórzy profesorzy i niektórzy studenci budują wobec nas dystans.

A.9

Następnie, próbując wyjść naprzeciw możliwym obawom niechętnych mu Polaków, wyjaśnia:

[…] my przyjechaliśmy tutaj tylko po wyższą edukację, na kilka lat, tylko w tym celu. […] Może ci ludzie [Polacy] powinni wiedzieć, że my przyjechaliśmy tu tylko po edukację, żeby lepiej się wyedukować. […] My szanujemy to państwo i lubimy wiele rzeczy, ale niektórych spraw nie potrafimy zrozumieć…

A.9

Doświadczana przy różnych okazjach wrogość jest uznawana za jedną z głównych bolączek życia w Warszawie. Przejawy nietolerancji i niechęci wzmacniają poczucie wyobcowania i odmienności, ale także przyczyniają się do zacieśniania przyjacielskich więzi łączących rozmówców z innymi studentami pochodzącymi z Indii. Poznani przez nas Hindusi wspólnie przemierzają miejską przestrzeń – wspólnie studiują, ale również, o czym chętniej opowiadają, wspólnie korzystają z uroków życia w europejskim mieście. Co ciekawe, w obcym kulturowo środowisku szukają znanych sobie indyjskich treści i rozrywek. Dobrym przykładem jest tu dobór restauracji. Generalnie stosunek objętych badaniem hinduskich studentów do warszawskich lokali serwujących indyjskie specjały (podobnie jak do tzw. India Marketów) stanowi kontinuum postaw: od aprobaty po pobłażliwość, a nawet niechęć. Rozmówców cieszy fakt, iż kultura Indii jest promowana w odległym, europejskim kraju, ale równocześnie narzekają na wysokie ceny i ubóstwo jadłospisów. Te bowiem, nie są w stanie oddać różnorodności kuchni indyjskiej lub – oddając głos innym respondentom – autentyczności smaku potraw z „prawdziwych Indii”, czyli regionu, z którego pochodzą (zwykle innego niż miejsce pochodzenia szefa kuchni). Mimo artykułowania rozmaitych zastrzeżeń, rozmówcy chętnie odwiedzają restauracje indyjskie – na większości przygotowanych przez nich mapek widnieją lokale serwujące potrawy z Hindustanu. W zależności od własnej zamożności z różną częstotliwością, ale regularnie spotykają się w nich z przyjaciółmi na wspólne ucztowanie i rozmowy o codziennych sprawach. Innym przykładem na poszukiwania swojskich treści w przestrzeni obcego miasta są wybory kinematograficzne rozmówców. Ci chętnie odwiedzają warszawskie kina, ale wielu spośród nich wybiera z repertuaru tylko indyjskie, głównie bollywoodzkie, produkcje. Na premierach tego typu filmów zjawia się zwykle większość objętych badaniem studentów. Indyjskie pozycje niewłączone do dystrybucji w polskich kinach są regularnie oglądane na małych ekranach – w zaciszu domów studenckich.

Kolejnym indyjskim elementem krajobrazu Warszawy i okolic ważnym dla naszych rozmówców są miejsca modlitwy. Hinduscy studenci – w większości hinduiści, ale wśród respondentów znalazł się także sikh oraz muzułmanin – regularnie odwiedzają warszawskie świątynie. Wizyty odbywają się raz w tygodniu (w przypadku muzułmanina zwykle w piątki), dla innych raz w miesiącu, dodatkowo podczas ważnych świąt religijnych. Zwykle przyjmują formę grupowych wypadów. Najczęściej odwiedzaną świątynią jest znajdujący się w Raszynie kościół sikhijski – Gurudwara Singh Sabha. Odwiedza go większość respondentów – hinduiści i sikh.

Obserwowanej wśród rozmówców dbałości o znaki własnej kulturowej odmienności towarzyszy zainteresowanie obcymi zwyczajami i wytworami kultury. Jak napisałyśmy wyżej, hinduscy studenci chętnie urozmaicają opartą na indyjskich produktach dietę o polskie potrawy. Warto też wspomnieć o odwiedzanych przez nich restauracjach, serwujących specjały kuchni z różnych stron świata, a także o nierzadko oglądanych przez nich nieindyjskich produkcjach filmowych – głównie z Hollywood, ale niekiedy także polskich. Dodatkowo, ważnym obszarem absorbcji nowych treści kulturowych jest, głównie dla kobiet – strój. Na styl ubierania się czy też na „system mody”, aktualizowany w ich codziennych praktykach odzieżowych wpływa kilka czynników. Po pierwsze – warunki pogodowe. Hinduscy studenci przyjeżdżają do Polski na ogół tuż przed rozpoczęciem pierwszego – zimowego – semestru we wrześniu lub październiku. W zależności od szerokości geograficznej miejsca, z którego pochodzą, muszą zmierzyć się z większym lub mniejszym szokiem termicznym. Chłód stawia ich przed koniecznością zrewidowania własnych zwyczajów odzieżowych i dostosowania ich do nowych warunków. W procesie przebudowy praktyk ubioru opierają się na kulturowo uwarunkowanych, będących częścią tradycji i zwyczajów praktykowanych przez własne rodziny i społeczności własnych miast, zasadach dotyczących stosowności i przyzwoitości stroju. Składają się na nie: schematy ubioru damskiego i męskiego, kulturowe wyobrażenia o nagości oraz sposoby tabuizowania ciała. Do warunków pogodowych oraz zasad kulturowo budowanej stosowności dodać należy „systemy mody” obowiązujące w Warszawie, zwłaszcza w przestrzeniach studenckich miasta, a także indywidualne smaki estetyczne rozmówców. W konsekwencji wspólnego oddziaływania przywołanych czynników powstaje styl indyjskich studentów indywidualizowany w rozmaitych jednostkowych wariantach, jednak nadal wyraźny i dość spójny.

W szafach studentek przeważają spodnie, głównie dość dopasowane jeansy, a także bluzy, swetry, t-shirty oraz chętnie zakładane tuniki, zakrywające pośladki i tabuizowane (zwłaszcza w tradycyjnych społecznościach Indii) uda. Zimą studentki korzystają z raczej nieużywanych w rodzinnym kraju grubych czapek, szali, kurtek puchowych i ciepłych płaszczy. Wszystkie unikają głębokich dekoltów, krótkich spódnic i sukienek. Podczas ważniejszych wydarzeń i uroczystości świeckich kobiety sięgają po europejskie w stylu sukienki o długości uznanej za przyzwoitą: za kolano lub dłuższe. Na potrzeby udziału w oficjalnych obchodach świąt hinduistycznych zakładane są spodnie i tuniki, przypominające popularne w Indiach sukienki zwane kameez oraz, niekiedy, sari. Hinduscy mężczyźni upodobali sobie dżinsy i skórzane, czarne kurtki. Te ostatnie są szczególnie wysoko wartościowane jako wyjątkowo sugestywny znak dobrego smaku i podążania za trendami mody. Męscy rozmówcy zdają się podporządkowywać względy praktyczne wymogom stylu. Rzadko sięgają po czapki, skórzane kurtki noszone są nawet zimą. Jeśli chodzi o męski strój świąteczny, tradycyjne koszule indyjskie – kurty – zakładane są zarówno podczas hinduistycznych świąt, jak i, niekiedy, podczas świeckich uroczystości.

Zarówno mężczyźni, jak i kobiety korzystają z okularów przeciwsłonecznych, najchętniej z kolorowymi, mieniącymi się szkłami. Noszone niezależnie od pory roku zdają się służyć przede wszystkim ozdobie, w mniejszym stopniu ochronie przez promieniami UV czy zbyt jasnym światłem, przez co są dla rozmówców przedmiotem wielu żartów i ironicznych komentarzy. W roli ozdób żeńskich można dodatkowo spotkać plastikowe i metalowe spinki do włosów, kolorowe gumki, srebrne bądź złote bransoletki noszone do wspomnianego, „zachodniego” stroju oraz pojedyncze, delikatne srebrne lub złote naszyjniki. Kobiety noszą pierścionki z kamieniami półszlachetnymi i szlachetnymi odpowiadającymi ich znakom astrologicznym. W stroju mężczyzn biżuteria pojawia się znacznie rzadziej. Role męskich ozdób odgrywają: pojedyncze, proste w kroju, złote kolczyki, łańcuszki ze szlachetnych metali noszone na szyi lub, znacznie rzadziej, jako ozdoby spodni. Mężczyźni noszą też sportowe zegarki, plastikowe bransoletki, metalowe pierścienie, a także złote lub srebrne obrączki o prostym kroju – podobnie jak pierścionki kobiece traktowane w kategoriach przyciągających szczęście talizmanów lub, niekiedy, pamiątek ofiarowanych przez bliskich. Mężczyźni przywiązują dużą wagę do swoich włosów. Preferują krótkie fryzury, które zwykle pieczołowicie układają z pomocą odpowiednich kosmetyków, na przykład gwarantującego połysk żelu.

Kobiety przyznawały, że strój, który noszą w Warszawie, nie zostałby zaakceptowany w Indiach przez ich rodziny oraz członków ich społeczności. Ubrane w obcisłe dżinsy uznawane za nieprzyzwoite lub t-shirty traktowane jako męski element garderoby, naraziłyby się na śmieszność, nieprzyjemne komentarze i zaczepki. Są przekonane, że z podobnymi reakcjami spotkałyby się w Warszawie, gdyby spacerowały po ulicach miasta w indyjskim stroju – salwaar kameez lub sari. Mimo tego Warszawa jest przez nie doświadczana jako miejsce wolności, umożliwiające swobodną ekspresję własnej tożsamości. Jak wyjaśnia jedna z rozmówczyń, mieszkanka Ćennaj:

Wiesz, my nie nosimy dżinsów. Nosimy, ale nie każdy, bo niektórzy starsi ludzie – moja matka, moja babcia, moi kuzyni – wszyscy oni wolą tradycyjne, indyjskie sukienki: salvaar, sari. Kiedy ja zakładam dżinsy i t-shirty, no to nie jest po prostu dozwolone w moim mieście. Nie mogę tak chodzić. Tutaj jest wolne, wolne państwo. Mogę robić, co zechcę.

B.15

Mężczyźni żyjący w Indiach nie są objęci tak rygorystycznymi zasadami dotyczącymi stroju. Zaproszeni do udziału w badaniu hinduscy studenci twierdzą, że w swoich rodzinnych miastach ubierają się w podobny sposób – dżinsy i t-shirty na co dzień, kurty od święta. Zmiany w obszarze garderoby są silniej doświadczane przez indyjskie kobiety. Z jednej strony obecność w odmiennym kulturowo środowisku nakłania je do kompromisowego przekonstruowania własnego ubioru i zrezygnowania z noszenia tradycyjnych strojów – znaków ich indyjskiej tożsamości. Z drugiej jednak strony możliwość zakładania niezbyt mile widzianych w Indiach, obcych kulturowo elementów garderoby, takich jak dżinsy i t-shirty, jest przez rozmówczynie doświadczana jako nowy obszar indywidualnej wolności i wyrażania siebie, których brakuje im w rodzinnym kraju. W ten sposób europejskie ubrania są nie tylko narzędziami absorbcji obcych treści kulturowych, ale także obszarem doświadczania odmiennych wartości, takich jak swoboda indywidualnej ekspresji.

Poczucie swobody i wolności jest jedną z częściej wskazywanych zalet życia w europejskim mieście. Nie dotyczy tylko stroju, lecz także sposobu spędzania wolnego czasu. Podczas studiów w Warszawie studenci sięgają po alkohol raczej nieakceptowany w Indiach, z upodobaniem korzystają też z uroków życia nocnego. Regularnie odwiedzają lokale oferujące alkohol, parkiet do tańca, niekiedy także striptiz i możliwość hazardu (w Indiach hazard jest bardzo ograniczony, jedyne kasyna istnieją w turystycznym stanie Goa). Większość wybiera puby i kluby zlokalizowane w centrum miasta i w okolicach „starówki”. W opinii wielu rozmówców szczególnie tych, którzy nie mieli wcześniej okazji podróżować po Europie, Warszawa jest wymarzonym miejscem do realizowania fantazji o całonocnej zabawie. W zestawianych z nią miastach południowych Indii pubów i klubów jest niewiele, zwykle są bardzo wcześnie zamykane i mieszczą się w dość drogich miejscach:

Jako że jestem bardzo młody, lubię chodzić do klubów. […] Pochodzę z okolicy Ćennaj w Tamilnadu, okolice Coimbatore. Tak i… to jest bardzo rzadkie i nie wygląda to tak, że klub czy pub jest przy każdej ulicy. To jest bardzo ograniczone i jest tylko w restauracjach bardzo dużych i znanych hoteli, takich jak Hilton czy Sheraton.

A.17

W konsekwencji mieszkańcy tych miast nie mają zbyt wielu możliwości zaspokajania potrzeb swobodnej całonocnej zabawy, co szczególnie dotyczy kobiet. Kobiety w indyjskich klubach i pubach pojawiają się bardzo rzadko, zwykle pod opieką mężczyzn – członków rodziny, partnerów lub bliskich przyjaciół. Ich obecność w tego typu miejscach uważana jest za niestosowną i równocześnie ryzykowną. Przebywając w nocnym klubie, miejscu w patriarchalnej kulturze Indii zarezerwowanym dla mężczyzn, łamią obowiązujące zasady i narażają się na zaczepki oraz przemoc o charakterze seksualnym. W konsekwencji mężczyźni pilnują, by spokrewnione z nimi kobiety nie pojawiały się bez opieki nocą w miejscach zabawy i rozrywki. W Warszawie, w związku z inną obyczajowością, kobiety mogą na równych prawach uczestniczyć w życiu nocnym, co jest przez rozmówców wysoko oceniane i traktowane jako dowód na większą wolność i swobodę życia w tym mieście.

Tematem nocnej zabawy w pubach i klubach tanecznych kończymy zagadnienie użytkowania przestrzeni Warszawy przez hinduskich studentów. Mamy nadzieję, że udało nam się zaprezentować dwoisty charakter realizowanych przez nich praktyk życia w obcym kulturowo mieście. Jak starałyśmy się pokazać, generalną taktyką radzenia sobie z obcością i odmiennością nowego środowiska jest dla rozmówców przyjęcie kolektywnego trybu funkcjonowania – budowanie wspólnotowości na kanwie podzielanej grupowo kulturowej identyfikacji. Taktyka ta realizowana jest zarówno w udomawianych na różne sposoby akademikach, jak i poza ich murami: w różnych przestrzeniach konsumpcji i rozrywki. W krajobrazach Warszawy objęci badaniem studenci szukają znaków rodzimego systemu kulturowego, dzięki którym wzmacniają swoje grupowe tożsamości oraz zwalczają poczucie obcości i alienacji. Równocześnie jednak tego typu zabiegom „zakotwiczania” tożsamości w „indyjskości” towarzyszą trendy przeciwne – rozmaite drobne aplikacje obcych treści, a także próby wykroczenia poza rodzimy system kulturowy, zwłaszcza w obszarach szczególnie drażliwych, takich jak ograniczenia wolności i swobody ekspresji. Strategiczny porządek Warszawy, ale także współkształtujące przestrzeń miasta taktyki stosowane przez jego innych użytkowników, pozwalają Hindusom na równoczesną realizację obydwu planów taktycznych. Obecne w topografii miasta indyjskie świątynie, restauracje, sklepy, kina wyświetlające indyjskie filmy pozwalają badanym studentom pielęgnować swoją hinduską tożsamość. Równocześnie Warszawa – oddalona od Indii terytorialnie i kulturowo – stawia rozmówców przed możliwością rozluźnienia więzi łączących ich z domem i rodzinną tradycją oraz pozwala na przezwyciężenie wielu związanych z nimi ograniczeń.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *